Hej!

Od maja mnie tu nie było! Odpuściłam pisanie w wirze innych zadań związanych z założeniem własnej działalności. Dużo się działo, ale ostatnio zatęskniłam za moim amatorskim blogowaniem. Za tą lajkową adrenaliną i oczekiwaniem na komentarze 😉

A tak serio, to jednak człowiek chce coś tworzyć i dzielić się doświadczeniem z ludźmi, a jak już to coś wykreował, to pojawił się czas na tekst 🙂

Stworzenie Oazy Szczęścia – Centrum Holistycznego Rozwoju trwało łącznie pół roku. Oczywiście pomysł zakiełkował w mojej głowie znacznie wcześniej, o czym pisałam w poście:

http://szczesciolog.pl/otwieramy-katowicka-oaze-szczescia/

Trzeba było znaleźć odpowiedni lokal, zaprojektować i wyremontować go – olabogaaa, znaleźć i zrekrutować wyjątkowy zespół ludzi, stworzyć ofertę i popracować nad promocją i nad koncepcją eventu otwarcia. Te zadania były do wykonania równolegle, tak że może skromnością teraz nie błysnę, ale odwaliłam kawał dobrej roboty! A co? Trzeba się doceniać 😉

Weekend otwarcia Oazy miał miejsce dwa miesiące temu. Było dużo emocji, wielkie oczekiwanie na pierwszych klientów i ekscytacja, że wyszło całkiem fajowo! Centrum od dwóch miesięcy sobie raczkuje i każdy dzień to nowe, ciekawe sytuacje i ciągła nauka.

Jest kilka rzeczy, które chcę Wam podkreślić w tym poście. Po pierwsze nie zdawałam sobie sprawy, że stworzenie takiego miejsca to tak duży stres. Człowiek żyje bajkową wizję, mówcy i inspiratorzy prawią “dasz radę, bo masz w sobie moc”, a Ty, człowieku, musisz zdać sobie sprawę, że Twoje życie zmieni się w kołowrotek. Gdy znajdziesz sposób jak nad nim zapanować, wdrożysz sobie dobre procedury, które Ci to ułatwią, to jest szansa na sukces. Z tego trzeba zdać sobie sprawę 🙂

Młodzi przedsiębiorcy, nie chcę Was straszyć, ale namawiam do realności. Siądźcie na pupie, zróbcie porządny biznes plan, w którym nie zakładacie, że na początku pójdzie Wam tak, jak byście tego chcieli. Niech ktoś doświadczony zerknie na to swoim fachowym okiem. Zadajcie sobie pytanie czy jesteście w stanie finansowo przetrwać wymagające początki. Koszty codziennie wiszą Wam nad głową, trzeba myśleć co obciąć, gdzie można użyć swoich zasobów, żeby zaoszczędzić.

Po drugie polecam zastanowić się “ Co mnie tak naprawdę kręci i jak tą moją pasję można przekuć w biznes”? Bo jeśli początki są trudne, ale Wy wiecie, że to jest to, co płynie Wam z serducha, to można zacisnąć pośladki i czekać na efekty. W przeciwnym przypadku to będzie trudne. Ja codziennie budzę się z obawami, ale jak przekraczam próg Oazy, to uśmiech pojawia się na mojej twarzy. To takie moje wymarzone dziecko. Widzę jak pomalutku rośnie i celebruję obecność każdego naszego gościa.

Jest dużo momentów satysfakcji i nie koniecznie chodzi o niezły dobowy raport fiskalny 😉 Pewna pani wychodząc po medytacji i zajęciach jogi stwierdziła, że cieszy się, że znalazła swoje miejsce. Odkąd przychodzi do nas jest dużo spokojniejsza, lubi poświęcić sobie ten wieczorny czas. To mega cieszy. W takich momentach czuję ogromną wdzięczność do moich prowadzących – za jakość zajęć i pasję z jaką to robią 🙂 Czuję satysfakcję i wracam do domu szczęśliwa.

Na koniec chcę Wam przypomnieć o dbaniu o swój wewnętrzny spokój zawsze i wszędzie. Obojętnie czy pracujecie na etacie czy macie swój biznes. To jest spore wyzwanie. Mając swoją firmę, w głowie cały czas kotłują Ci się myśli, zapisujesz rzeczy do zrobienia o 6 rano, bo akurat we śnie coś Ci się przypomniało. Odbierasz tysiące maili, smsów i telefonów – jeden po drugim. Zapominasz, wkurzasz się na siebie za swój brak profesjonalizmu. Czasem jest hardcorowo.

Teraz praca nad sobą jest dla mnie największym przedsięwzięciem. Coraz częściej umiem zadbać o to, żeby w domu o tej 21 wyciszyć telefon, obrócić go ekranem do dołu, wziąć prysznic i radośnie wtulić się w moją drugą połówkę oglądając Frendsów 🙂 Oddycham, staram się regularnie ćwiczyć jogę. Czasem podkradam trochę olejku do masażu z gabinetu i oddaje się w ręce mojego domowego masażysty. To bardzo pomaga, uspokaja.

Oaza jest dla mnie potężnym wyzwaniem. Nie jest idealna, jak ja i jak my wszyscy. Najważniejsze, że codziennie widzę te małe kroczki, które składają się na mój osobisty rozwój i na ulepszanie naszego centrum. Widzę uśmiech na twarzy klientów i wierzę, że to co robimy ma duży sens.

Dziękuję sobie za te 8 miesięcy pracy i coraz lepiej przygotowana czekam na kolejne!

Kogo jeszcze nie było na Bażantowie? Łapka w górę! Wpadajcie 🙂 Czekam na Was!

Szczęśliwiej!

Ola