Opowiem Wam kilka słów o spotkaniu. Trzy fajne laski spotkały się na klachy w ulubionej knajpce. Do niedawna singielki. Kiedyś prawiące o szalonych imprezach do rana, wyjazdach na koniec świata i internetowych randkach. Teraz ich rozmowy toczą się wokół ślubów, podróży, ale tych poślubnych i potencjalnych brzdącach radośnie wypełzających z ich wagin.

“Laski, kupiłam samochód” chwali się jedna. “Trochę sporo wyszło, ale będzie naprawdę cudny. Tylko Stary średnio zachwycony, bo nie był ze mną decydować.” W ekscytacji wyszukuje w telefonie zdjęcia skonfigurowanej wersji. No i środek trzeba pokazać, bo będzie wypaśnie świecił się na kilkanaście kolorów, w tym na różowo.

Po kilku minutach swój monolog zaczyna druga, wyjątkowo temperamentna psiapsółka. Dzieli się planami podróżniczymi na następne kilka lat. Po ślubie samotna podróż, może do Kolumbii… Sama w Ameryce Południowej, ale czad! Koleżanki kręcą głowami pokazując dezaprobatę. “Stara nie jedź tam sama! Bo niebezpiecznie, mafia, narkotyki i gwałciciele.”

Ta trzecia wprowadziła się ostatnio z chłopem do nowego mieszkania. Postanowili uczcić ten fakt dobrą parapetówką. Ona nauczona, że może sama decydować nieco poszerzyła listę gości niczym Carry Bradshaw przygotowując swoje wesele. Gość nie zorientował się, a z 25 zrobiło się 50 osób. Mało tego, tych dodatkowych nie znał wcale, a jak znał to nie przepadał. Było zgrzytanie zębami i lekkie pretensje. “Ej nie jesteś już sama, robimy to razem. Czemu mnie nie zapytałaś?”

Laski spostrzegły, że z bólem serca trzeba wyplewić te singielskie nawyki, bo to życie w ciągu kilu ostatnich lat bardzo im się zmieniło. Chcą się hajtać, rodzić bejbisie za jakiś czas i żyć dobrze ze Starymi, których kochają. Tylko co z tą ich niezależnością? Tak promowaną w nowoczesnych mediach.

Czy te małe i duże decyzje, które dotyczą nas razem powinniśmy podejmować samemu? Czy nie warto pomyśleć czasem jak takie samodzielne działania wpłynął na nasze relacje?

NIEZALEŻNY. To bardzo modne słowo ostatnio i ja też je lubię, choć dostarcza mi wielu rozterek. Uważam, że mądrej niezależności trzeba się nauczyć. Forsowana na siłę może zaszkodzić nam i relacji. Mogę być niezależna finansowo, mogę podejmować samodzielne decyzje w pracy i takie, które dotyczą mojego czasu wolnego. Ale… Mieszkając razem już jakiś czas tworzymy taką małą rodzinę. Fajnie jak w rodzinie ludzie się szanują. Szanują też nawzajem swoje potrzeby, dobrze kiedy jest równowaga, choć nie zawsze da się wszystko pogodzić.

To nie zawsze jest łatwe,emocje biorą górę, duma i wolność zakopuje gdzieś w kącie rozsądek i partnerstwo. To wymaga pracy nad sobą, analizowania na chłodno sytuacji, ale też swoich emocji, wypisania ich czasem. Niby głupie, czasochłonne, ale warto…

Zachęcam Was dzisiaj do refleksji nad decyzyjnością i niezależnością w związku. Jest to temat mi bliski i na pewno jeszcze go poruszę 😉